Nienawidzę szkoły

Nienawidziłem chodzenia do szkoły, odkąd pamiętam. Nauczyciele zawsze mnie gnębili, koledzy dokuczali, a lekcje nużyły mnie na śmierć. Jedyną pociechą była muzyka. Uwielbiałem grać na gitarze, układać własne melodie. Kiedyś marzyłem, by zostać sławnym muzykiem. Pewnego razu, gdy siedziałem samotnie na szkolnym korytarzu, zagadał do mnie Jacek, kolega z klasy i zapytał, czy zagrałabym coś na szkolnej imprezie za tydzień. Zawahałem się. Nienawidziłem występów publicznych. Jednak, gdy zaoferował mi 50 zł to w końcu się zgodziłem. 50 złotych to całkiem niezła kasa. Przez kilka dni próbowałem wymyślić fajny numer na występ. Nic sensownego nie przychodziło mi jednak do głowy. Zacząłem panikować.

– Co ja najlepszego narobiłem… Przecież ja nie umiem grać przed publicznością! – lamentowałem do siebie.

– Spokojnie, na pewno coś wymyślisz. Wierzę w ciebie! – próbował mnie pocieszać Jacek.

Im bliżej imprezy, tym bardziej się denerwowałem. Z trudem zasypiałem w nocy, przewracając się z boku na bok. W przeddzień występu miałem koszmarny sen. Śniło mi się, że wszedłem na scenę, a cała szkoła wybuchnęła śmiechem. Nagle z sali dobiegł znajomy głos: „Nie martw się, dam ci swoją melodię.”. Obudziłem się zlany potem. Pobiegłem po gitarę i zanotowałem nuta po nucie melodię ze snu. Była naprawdę niezła! Westchnąłem z ulgą. To był pierwszy raz kiedy pomyślałem że chyba jednak się uda. Miałem ogromne nadzieję, że publiczność to doceni. Nadszedł wielki dzień. Stanąłem na scenie, trzęsąc się ze strachu i wpatrując się w morze twarzy.

Zacząłem grać tę melodię. Ku mojemu zdziwieniu, wszyscy zamarli w bezruchu. Publiczność wstrzymała oddech. Gdy skończyłem, rozległy się gromkie brawa.

– Brawo! Bis! – krzyczeli uczniowie.

– Świetnie ci poszło! – pochwalił mnie Jacek. – Oto twoje 50 złotych, jak obiecałem.

Uśmiechnąłem się triumfalnie. W końcu doceniono mój talent. Może jednak ta szkoła nie jest taka zła? A może to początek wielkiej kariery? Od tego występu zacząłem częściej grać przed publicznością. Założyliśmy nawet z Jackiem i kilkoma kumplami zespół. Ćwiczyliśmy w piwnicy u Darka po lekcjach i graliśmy na szkolnych imprezach. Pewnego razu podszedł do nas woźny.

– Słyszałem wasz ostatni występ, naprawdę świetnie brzmicie – powiedział z uznaniem. – Moja siostra prowadzi lokalną wytwórnię. Mogę was jej polecić, jeśli chcecie spróbować nagrać płytę.

Spojrzeliśmy po sobie z niedowierzaniem. To była szansa, o której zawsze marzyliśmy!

– Oczywiście, że chcemy! Dziękujemy! – krzyknęliśmy chórem.

Od tamtej pory zaczęliśmy intensywnie ćwiczyć i pisać własne piosenki. Po kilku miesiącach byliśmy gotowi nagrać nasz pierwszy album. Choć nie odnieśliśmy spektakularnego sukcesu, zdobyliśmy sporą grupę fanów w mieście i okolicach. W końcu spełniło się moje marzenie o byciu muzykiem. A wszystko zaczęło się od tego szkolnego występu…

Minęło kilka lat. Nasz zespół nadal regularnie koncertował, choć bez większych sukcesów. Pewnego dnia, tuż po koncercie, podszedł do nas jakiś mężczyzna.

– Cześć chłopaki, jestem Piotr, pracuję dla dużej wytwórni muzycznej z Warszawy. Szukamy nowych talentów i wasz występ bardzo mi się spodobał. Oto moja wizytówka, koniecznie zadzwońcie do mnie w przyszłym tygodniu to omówimy szczegóły kontraktu – powiedział tajemniczo i odszedł.

Spojrzeliśmy po sobie oniemiali.

– No nie wierzę! To może być nasza wielka szansa! – krzyknął Jacek.

– Spokojnie, nie wiadomo czy to na pewno coś poważnego. Trzymajmy nerwy na wodzy – odparłem ostrożnie.

Przez kilka dni nie mogłem przestać myśleć o tej dziwnej propozycji. W końcu zadzwoniłem do Piotra z wytwórni, umawiając się na spotkanie.

– Cześć! Miło was poznać. Obejrzeliśmy wasze klipy w internecie i uznaliśmy, że macie potencjał na przebój. Chcemy podpisać z wami kontrakt na 5 albumów. Co wy na to? – zapytał bez owijania w bawełnę.

I tak oto podpisaliśmy kontrakt z dużą wytwórnią. Przez następne miesiące intensywnie pracowaliśmy nad materiałem na debiutancki album. Stworzyliśmy 12 autorskich piosenek, które spodobały się szefostwu wytwórni. W dniu premiery naszej płyty poczuliśmy się jak w innym świecie. Plakaty z naszymi twarzami wisiały na ulicach całej Polski. Prowadziliśmy wywiady w radiu i telewizji, jeździliśmy na spotkania z fanami. Nasz singiel błyskawicznie podbił listy przebojów.

Mój plan sprzed lat w końcu ziścił się. Byłem znanym muzykiem, podziwianym przez rzesze fanów. Wszystko zaczęło się od tego szkolnego występu kilka lat temu…

Tekst nadesłał Norbert z Warszawy



Zobacz także:

Artur Smoliński

ad516503a11cd5ca435acc9bb6523536?s=150&d=mm&r=gforcedefault=1

Photo of author

Artur Smoliński

Dodaj komentarz