Mąż nie chce sprzedać domu po rozwodzie

Nasz rodzinny dom – to miejsce, w którym spędziłam połowę swojego życia. Widziałam jak dorastał z nami, zmieniał się i piękniał. Był świadkiem najważniejszych wydarzeń w moim życiu – ślubu, narodzin dzieci, rodzinnych świąt. Kojarzył mi się z beztroską młodości, aromatem ulubionych potraw pieczonych na święta, śmiechem bawiących się na podwórku dzieci. Nawet po rozwodzie z Maciejem nie potrafiłam zdobyć się na to, by sprzedać ten dom. Choć mieszkałam już w nowym mieszkaniu, lubiłam czasem odwiedzać ogród, w którym niegdyś sadziłam warzywa i zioła. Usiąść na huśtawce na werandzie, którą Maciek zbudował kiedyś z myślą o dzieciach. Pomimo rozstania, ten dom wciąż był częścią mnie.

Dlatego z trudem przyszło mi pogodzenie się z myślą, że przyjdzie w nim zamieszkać komuś obcemu. Lecz taka była cena rozwodu. Umówiliśmy się z Maciejem, że sprzedamy dom i podzielimy pieniądze. Wiedziałam, jak bardzo on też był zżyty z tym domem, który własnoręcznie remontował i urządzał. Ale oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że po rozstaniu nie możemy już tu mieszkać.

Minęły jednak trzy miesiące od rozwodu, a Maciek cały czas odwlekał wystawienie domu na sprzedaż. Za każdym razem, gdy go o to prosiłam, zbywał mnie obietnicami, że już niedługo znajdzie pośrednika i wszystkim się zajmie. Ale widziałam, że zwleka specjalnie. Nie chciał się rozstawać z domem, który tyle dla niego znaczył.

Pewnego dnia nie wytrzymałam i pojechałam na miejsce, żeby osobiście porozmawiać z Maćkiem. Weszłam do ogrodu, czując się jak intruz. Jakże inaczej wyglądał teraz, zaniedbany i zdziczały. Z bólem serca stwierdziłam, że mój były mąż nie dba już o niego tak jak kiedyś. Przeszłam ścieżką do tylnych drzwi, które o dziwo nie były zamknięte na klucz. Wślizgnęłam się do kuchni, gdzie kiedyś spędzałam długie godziny przygotowując posiłki dla całej rodziny. Teraz panował tu bałagan i pustka. Przeszłam do salonu, w którym stały jeszcze meble w tym samym ustawieniu co za naszych czasów. Na kominku nadal były zdjęcia dzieci, choć już dawno wyfrunęły z gniazda.

Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się przestraszona i zobaczyłam Maćka stojącego w drzwiach. Był zaniedbany i schudł od czasu, gdy widziałam go ostatni raz. Patrzył na mnie ze zdziwieniem i smutkiem.

-Co ty tu robisz? – zapytał cicho.

-Musimy porozmawiać. Nie możesz dłużej zwlekać ze sprzedażą domu.

Westchnął ciężko i opadł na fotel. Poklepał miejsce obok siebie, prosząc bym usiadła.

-Nie umiem się z nim rozstać – powiedział z bólem w głosie. – Zbyt wiele wspomnień jest ze mną związanych.

-Rozumiem cię, Macieju – odparłam łagodnie. – Wiem, jak bardzo kochasz ten dom. Ale musisz pogodzić się z tym, że już go nie odzyskasz.

-To tutaj spędziliśmy połowę naszego życia. Wychowaliśmy tu nasze dzieci. Nie potrafię oddać tego miejsca komuś obcemu.

W jego głosie brzmiała autentyczna rozpacz. Poczułam do niego współczucie. Pomimo naszego rozstania, wciąż łączyła nas przeszłość.

-Sprzedaż nie musi oznaczać pożegnania – powiedziałam łagodnie. – Znajdziemy dla domu dobrego nabywcę, który będzie o niego dbał i szanował jego historię. Możemy też zrobić album ze zdjęciami i wspomnieniami, żeby zachować pamięć.

Maciek pokiwał głową ze zrozumieniem. Widziałam, że moje słowa trafiły do niego.

-Masz rację. Muszę w końcu zmierzyć się z rzeczywistością. Już od jutra zajmę się szukaniem pośrednika.

Uśmiechnął się smutno. Pomogłam mu posprzątać kuchnię i salon. Porządkując półki i szuflady pełne rodzinnych pamiątek, oddaliśmy się wspomnieniom. Każda rzecz przywoływała jakąś historię z przeszłości. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za tymi chwilami. Szczególnie wzruszające było odnalezienie starych zeszytów szkolnych dzieci, ich pierwszych rysunków i wypracowań. Zrozumiałam w pełni, dlaczego Maciek nie potrafił się rozstać z domem.

Kiedy kilka godzin później żegnaliśmy się w drzwiach, atmosfera między nami była zupełnie inna. Udało nam się na nowo nawiązać nić porozumienia. Obiecaliśmy sobie, że zrobimy wszystko, by znaleźć dla domu godnych następców. Ktoś kupi mury, ale wspomnienia na zawsze pozostaną nasze.

Następnego dnia Maciek dotrzymał słowa i podpisał umowę z pośrednikiem nieruchomości. Potencjalni kupcy zaczęli przyjeżdżać na oględziny. Przy każdym oprowadzaniu czułam ukłucie w sercu, ale wiedziałam, że tak musi być. Pewnego razu, gdy akurat miałam dyżur pokazywania domu, spotkałam miłą parę w średnim wieku z dwójką nastoletnich dzieci. Od razu wyczułam, że trafiliśmy na dobrych nabywców. Zadawali pytania nie tylko o stan techniczny budynku, ale także o historię tego miejsca. Widziałam po ich oczach, że doceniają wyjątkowy klimat domu. Para wyznała, że szuka rodzinnego gniazda, w którym ich dzieci mogłyby bezpiecznie dorastać. Wiedziałam, że trafili pod odpowiedni adres.

Kilka dni później dostałam telefon od agenta nieruchomości, że rodzina złożyła dobrą ofertę na dom. Po krótkich negocjacjach udało się sfinalizować transakcję. Choć czułam żal, wiedziałam, że dom trafił w dobre ręce. Na pożegnanie razem z Maćkiem zrobiliśmy sesję zdjęciową we wszystkich zakątkach posesji. Chcieliśmy uchwycić na zawsze wygląd pomieszczeń, meble, charakterystyczne detale. W albumie znalazły się też zdjęcia dzieci z różnych okresów ich życia oraz nasze wspólne fotografie. Kiedy przekazywaliśmy klucze nowym właścicielom, wiedzieliśmy już, że zabieramy ze sobą w pamięci najważniejsze chwile spędzone w tym domu.

Po powrocie do mieszkania długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam w myślach wszystkie wspomnienia, które na zawsze pozostaną ze mną związane z naszym rodzinnym domem. Byłam wdzięczna losowi, że pomimo rozwodu udało nam się z Maćkiem w cywilizowany, pełen szacunku sposób zamknąć ten ważny rozdział w życiu. Podjęliśmy dojrzałą, choć trudną decyzję. Wiedziałam już, że poradzimy sobie z dalszymi wyzwaniami losu.

Nadesłała pani Izabela z Warszawy



Zobacz także:

Artur Smoliński

ad516503a11cd5ca435acc9bb6523536?s=150&d=mm&r=gforcedefault=1

Photo of author

Artur Smoliński

Dodaj komentarz