Mąż nie chce się zgodzić na podział majątku po rozwodzie

Po dziesięciu latach nieudanego małżeństwa w końcu zdecydowałam się na rozwód z mężem. Myślałam, że sprawa podziału majątku pójdzie gładko i bez większych problemów. Jakże się myliłam! Okazało się, że Jacek chce zatrzymać dla siebie nasz dom, który wspólnie kupiliśmy i spłacaliśmy.

Mąż chce zatrzymać cały dom tylko dla siebie

-Nie rozumiem, dlaczego tak się upierasz, żeby zatrzymać cały dom tylko dla siebie. Przecież kupiliśmy go razem, więc powinniśmy się rozliczyć po połowie – powiedziałam do Jacka, gdy rozmawialiśmy o warunkach rozwodu.

-Nie ma mowy! To JA go kupiłem, bo to JA ciągnąłem tę rodzinę i zarabiałem na nią przez lata. Ty nigdy nie pracowałaś, więc nie masz do niego żadnych praw!

Byłam w szoku. Jak mógł zapomnieć, że zrezygnowałam z pracy na jego prośbę, żeby zająć się domem i dziećmi? A teraz mi to wypomina?

Mąż twierdzi, że to on utrzymywał rodzinę

-Jacek, nie możesz tak mówić. Przecież zajmowałam się domem i wychowaniem dzieci, a to też jest praca. Nie byłabym w stanie łączyć jej z etatem, więc zgodziłeś się abym została w domu. Pamiętasz?

-No i co z tego? To nie zmienia faktu, że to JA zarabiałem na to wszystko. Ty nic nie wniosłaś, więc nie masz prawa żądać połowy MOJEGO domu!

Nie mogłam w to uwierzyć. Po tylu latach małżeństwa nagle uznał, że wszystko zawdzięcza tylko sobie? A moja praca się nie liczy? Byłam wściekła i rozczarowana jego postawą.

-W takim razie chyba zapominasz też o moim spadku po babci, z którego sfinansowaliśmy remont domu – przypomniałam mu z satysfakcją.

-No dobra, ale to i tak ja spłacałem kredyt przez te wszystkie lata. Więc uważam, że należy mi się zdecydowanie większa część tej nieruchomości.

Byłam bezsilna. Widziałam, że ta rozmowa nie ma sensu.

Mąż i tak chce zatrzymać cały dom dla siebie

Ostatnią deską ratunku była dla mnie rozmowa z adwokatem. Niestety, okazało się, że prawnie Jacek ma silniejszą pozycję. Jako ten, który zarabiał i spłacał kredyt, może ubiegać się o zatrzymanie całej nieruchomości.

-No dobra, możesz dostać 20% wartości domu. Dam ci tyle z litości. Reszta jest moja, jasne? – oznajmił, gdy ponownie próbowałam z nim negocjować.

-Co takiego?! Przecież mieliśmy dzielić się po równo! To niesprawiedliwe! – krzyczałam ze łzami w oczach.

-Życie jest niesprawiedliwe, kochana. Trzeba było iść do pracy zamiast siedzieć w domu. Teraz płacisz za swoje lenistwo.

Nie mogłam w to uwierzyć. Po tylu wspólnych latach, on tak po prostu chce mnie okraść z owoców naszej ciężkiej pracy? Byłam załamana. Wiedziałam jednak, że nie mam wyboru – muszę walczyć o swoje prawa w sądzie.

Nie poddam się, będę walczyć o połowę domu

-Jeśli nie zgodzisz się dobrowolnie oddać mi połowy wartości domu, spotkamy się w sądzie. Mam swoje prawa! – zagroziłam mężowi.

Oczywiście znów zaczął straszyć, że ma lepszych adwokatów i i tak wygra. Ale ja byłam zdeterminowana. Skoro on nie chce uczciwego podziału majątku, nie cofnę się przed walką.

-Myślisz, że mnie przestraszysz? Dam ci ostatnią szansę, żebyś zachował resztki godności. Albo dzielimy się po równo, albo spotkamy się w sądzie – oznajmiłam twardo.

Niestety, Jacek był nieustępliwy. Uznał, że skoro to on zarabiał na dom przez lata, to jemu się należy. Ja mam dostać najwyżej drobne odszkodowanie.

Byłam załamana jego postawą, ale nie zamierzałam się poddawać. Znalazłam świetną panią mecenas, która dała mi nadzieję na wygraną w sądzie. Nie obchodzi mnie, ile lat to potrwa – będę walczyć o to, co mi się należy. Nie pozwolę, żeby Jacek zatrzymał dla siebie cały dorobek naszego życia!

Nadesłane przez panią Joannę z Radomia



Zobacz także:

Artur Smoliński

ad516503a11cd5ca435acc9bb6523536?s=150&d=mm&r=gforcedefault=1

Photo of author

Artur Smoliński

Dodaj komentarz