Związek z trzeźwym alkoholikiem – historia miłości, walki i nadziei

Kiedy poznałam Marka, od razu wiedziałam, że to ktoś wyjątkowy. Jego ciepły uśmiech i błysk w oku sprawiły, że zauroczyłam się nim od pierwszego wejrzenia. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu i czułam, że to może być początek czegoś pięknego. Jednak już po kilku tygodniach Marek wyznał mi prawdę o swojej przeszłości.

– Jestem trzeźwym alkoholikiem

– powiedział pewnego wieczoru, patrząc mi prosto w oczy. Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Czy jestem gotowa na związek z kimś, kto zmaga się z uzależnieniem? Czy potrafię mu zaufać? Tysiące pytań i wątpliwości kłębiło się w mojej głowie. Ale coś w spojrzeniu Marka mówiło mi, że warto dać mu szansę.

– Wiem, że to może być dla ciebie trudne do zaakceptowania – kontynuował Marek. – Ale chcę, żebyś wiedziała, że od trzech lat jestem trzeźwy i codziennie pracuję nad sobą. Jeśli chcesz, mogę ci o tym opowiedzieć.

– Tak, proszę, opowiedz mi – odpowiedziałam, ściskając jego dłoń. – Chcę cię lepiej zrozumieć.

I tak zaczęła się nasza wspólna podróż. Marek opowiedział mi o swoich zmaganiach z alkoholem, o terapii i grupach wsparcia. Z każdym dniem coraz bardziej doceniałam jego szczerość i odwagę. Zdałam sobie sprawę, że jego przeszłość, choć trudna, ukształtowała go w silnego i świadomego mężczyznę. Postanowiłam dać naszemu związkowi szansę, nie wiedząc jeszcze, jakie wyzwania nas czekają.

Codzienne życie – między miłością a lękiem

Pierwsze miesiące naszego związku były jak bajka. Marek był czuły, troskliwy i zawsze gotowy, by mnie wspierać. Jego trzeźwość sprawiała, że był w pełni obecny w każdej chwili, którą spędzaliśmy razem. Doceniałam to, jak uważnie mnie słuchał i jak głębokie były nasze rozmowy. Jednak z czasem zaczęłam dostrzegać, że życie z trzeźwiejącym alkoholikiem niesie ze sobą pewne wyzwania. Marek miał swoje rytuały i zasady, których ściśle przestrzegał. Codzienne spotkania grup wsparcia, medytacje, długie rozmowy telefoniczne – wszystko to stało się częścią naszej codzienności.

Pewnego dnia, gdy planowaliśmy wyjście ze znajomymi, Marek nagle się wycofał.

– Kochanie, przepraszam, ale nie mogę iść – powiedział, nerwowo przeczesując włosy. – Wiem, że to dla ciebie ważne, ale czuję, że to nie jest dobry dzień. Boję się, że mogę być narażony na pokusę.

– Ale Marek, przecież to tylko kolacja! – odpowiedziałam z frustracją. – Nasi przyjaciele wiedzą o twojej sytuacji, nikt nie będzie cię zmuszał do picia.

– Wiem, ale… – zawahał się. – Czasem sam widok alkoholu może być trudny. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.

To był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że nasza rzeczywistość będzie inna niż w przypadku „zwykłych” par. Musiałam nauczyć się akceptować, że czasem plany będą się zmieniać w ostatniej chwili, że niektóre sytuacje mogą być dla Marka trudne. Jednocześnie czułam dumę z jego determinacji i siły. Wiedziałam, że każda decyzja o unikaniu potencjalnie niebezpiecznych sytuacji to wyraz jego miłości – nie tylko do mnie, ale przede wszystkim do swojej trzeźwości.

Wzloty i upadki – kiedy przeszłość daje o sobie znać

Mimo że Marek był trzeźwy od kilku lat, czasami jego przeszłość dawała o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Pamiętam dzień, gdy wróciliśmy z romantycznej kolacji. Byliśmy szczęśliwi, rozluźnieni, pełni planów na przyszłość. Nagle, przechodząc obok baru, Marek zatrzymał się jak wryty. Jego twarz pobladła, a dłonie zaczęły drżeć.

– Przepraszam, muszę… muszę stąd iść

– wyszeptał, przyspieszając kroku. Nie rozumiałam, co się stało. Dopiero później wyjaśnił mi, że zobaczył swojego dawnego kompana od kieliszka, a wraz z tym widokiem powróciły wszystkie bolesne wspomnienia.

Innym razem, podczas rodzinnego obiadu u moich rodziców, mój tata nieświadomie zaproponował Markowi kieliszek wina.

– No co ty, Mareczku, jeden kieliszeczek ci nie zaszkodzi! – zaśmiał się, nie wiedząc o problemie Marka.

– Dziękuję, ale nie piję – odpowiedział Marek spokojnie, choć widziałam, jak mocno zaciska pięści pod stołem.

– Ale dlaczego? Jesteś chory? – dopytywał tata, nie rozumiejąc sytuacji.

Czułam, jak narasta we mnie panika. Nie chciałam, żeby Marek czuł się niekomfortowo, ale jednocześnie wiedziałam, że musi sam zdecydować, ile chce powiedzieć. Po chwili ciszy Marek spokojnie wyjaśnił swoją sytuację. Byłam z niego dumna, ale jednocześnie zdałam sobie sprawę, że takie sytuacje będą się powtarzać. Życie z trzeźwym alkoholikiem to ciągła czujność i gotowość na nieoczekiwane wyzwania.

Miłość silniejsza niż nałóg – nasza wspólna walka

Z czasem nauczyłam się, że bycie w związku z trzeźwym alkoholikiem to nie tylko wspieranie partnera w jego walce z nałogiem. To także praca nad sobą, nad swoimi lękami i oczekiwaniami. Musiałam nauczyć się ufać Markowi, nawet gdy moje wewnętrzne demony szeptały, że w każdej chwili może wrócić do picia. Jednocześnie Marek uczył mnie, jak ważna jest szczerość i otwartość w związku. Nasze rozmowy, czasem trudne i bolesne, zbliżały nas do siebie bardziej niż cokolwiek innego.

Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przytuleni na kanapie, Marek powiedział coś, co na zawsze zmieniło moje postrzeganie naszego związku:

– Wiesz, kochanie, czasem myślę, że moje uzależnienie to w pewnym sensie dar

– zaczął, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

Dzięki niemu nauczyłem się doceniać każdy dzień trzeźwości. Nauczyłem się, jak ważna jest miłość i wsparcie bliskich. I dzięki niemu doceniam ciebie każdego dnia, wiedząc, ile dla mnie poświęcasz.

Te słowa głęboko mnie poruszyły. Zdałam sobie sprawę, że nasza miłość, choć niełatwa, jest wyjątkowa. Wspólnie stawiamy czoła wyzwaniom, wspieramy się w trudnych chwilach i cieszymy się każdym dniem trzeźwości. Nauczyliśmy się, że prawdziwa miłość to nie tylko romantyczne chwile, ale przede wszystkim gotowość do walki o siebie nawzajem, nawet w obliczu największych przeciwności.

Przyszłość pełna nadziei – budowanie wspólnego życia

Dziś, po kilku latach związku z Markiem, mogę z pewnością powiedzieć, że decyzja o pozostaniu z nim była jedną z najlepszych w moim życiu. Nasza relacja, choć czasem trudna, jest pełna głębi, zrozumienia i wzajemnego wsparcia. Nauczyliśmy się razem stawiać czoła wyzwaniom, celebrować małe sukcesy i nigdy nie brać niczego za pewnik. Każdy dzień trzeźwości Marka jest dla nas powodem do dumy i radości.

Niedawno, podczas romantycznego weekendu, Marek zaskoczył mnie propozycją małżeństwa. Klęcząc przede mną na plaży, powiedział:

– Kochanie, wiem, że nasze życie nie zawsze jest łatwe. Ale dzięki tobie każdego dnia znajduję siłę, by być lepszym człowiekiem. Czy zostaniesz moją żoną?

Bez wahania powiedziałam „tak”. Wiedziałam, że nasza przyszłość, choć niepewna jak u każdej pary, będzie pełna miłości, wzajemnego zrozumienia i wsparcia. Planując nasze wesele, zdecydowaliśmy, że będzie to impreza bezalkoholowa – symbol naszej wspólnej drogi i wartości, które wyznajemy. To może być wyzwanie dla niektórych gości, ale dla nas to sposób na celebrowanie naszej miłości w sposób, który jest prawdziwy i autentyczny.

Związek z trzeźwym alkoholikiem nauczył mnie, że prawdziwa miłość potrafi pokonać wszelkie przeszkody. Nauczył mnie cierpliwości, empatii i bezwarunkowego wsparcia. Wiem, że nasza droga nie zawsze będzie łatwa, ale jestem pewna, że razem jesteśmy w stanie stawić czoła wszystkiemu, co przyniesie nam życie. Nasza historia to dowód na to, że miłość, zrozumienie i wzajemne wsparcie mogą być silniejsze niż jakiekolwiek uzależnienie.

Marta, Warszawa



Zobacz także:
Photo of author

Artur Smoliński

Dodaj komentarz